niedziela, 7 grudnia 2014

Najlepszy prezent świąteczny...



Pamiętacie swoje pierwsze prezenty mikołajkowe i świąteczne? Zapach dań i ciast przygotowywanych przez mamy i babcie? Pieczenie pierników a później ich dekorowanie...
Ubieranie choinki pachnącej lasem i oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę?



Tyle wspomnień, które kojarzą się nam ze świętami, tak wyjątkowych, że przez cały rok mimo dorosłości nadal z niecierpliwością wyglądamy pierwszej gwiazdki na niebie. Wszystko po to aby zasiąść z rodziną do suto zastawionego stołu. 
Później po zjedzonej wspólnie wieczerzy przychodzi czas na to co lubią mali i dorośli- rozpakowywanie prezentów....







Na samą myśl o tym słyszę szelest rozpakowywanego papieru, wybuchy radosnego śmiechu i  piski najmłodszych domowników...


Z pewnością tak jest też w Waszych domach... 
Święta Bożego Narodzenia kojarzą Wam się z miłymi wspomnieniami, z dźwiękiem kolęd, zjazdami rodzinnymi i prezentami...  
I najpyszniejszymi smakołykami....




A teraz moment kulminacyjny... Rozpakowanie naszego prezentu...Z pośród kartonów i kartoników odnajdujemy ten z naszym imieniem....
Cóż za radość...
Teraz przychodzi czas aby pokazać co znaleźliśmy pod choinką...



                                                           Zdziwieni?

Niestety nie wszystkim dzieciom Święta Bożego Narodzenia kojarzą się z otrzymaniem wymarzonych prezentów... Często nawet nie kojarzą ich z potrawami świątecznymi...
Dla nas jest to magiczny czas. 
Boże Narodzenie jest czasem nadziei, wiary, że nasze życie zmieni się na lepsze...


Że znajdzie się ktoś kto wyciągnie do Nas pomocną dłoń... Pokaże, że warto jest mieć nadzieję na lepsze jutro... Nigdy też nie wiadomo czy My kiedyś nie będziemy potrzebowali pomocy od innych... Los bywa wszakże przewrotny... Nikt z nas nie chciałby spędzić świąt przy pustym stole lub w samotności...






Dlatego jeśli możecie, pomóżcie...Za tydzień wielki finał tegorocznej Szlachetnej Paczki. 
2 rodziny w naszym rejonie nie mają jeszcze darczyńcy...
Pozwólmy im uwierzyć, że są dla Nas ważni. Szlachetna Paczka to nie jest dawanie ryby i pogrążanie osoby w trudnej sytuacji finansowej jeszcze bardziej... Szlachetna Paczka daje nadzieję i siłę do walki o lepsze jutro...."Skoro są ludzie, którzy mi pomogli to znaczy, że jestem wiele wart, zaufali mi i wierzą, że potrafię z ich pomocą wyjść z ciężkiej sytuacji..."

Chciałabym aby każde dziecko i dorosły kojarzyli święta z czymś miłym... 




Pamiętajcie, że darczyńcą nie musi być jedna osoba... Może to być cała firma, kilku/nastu znajomych lub szkoła.

Sprawmy aby Święta Bożego Narodzenia były dla każdego piękną tradycją....
Czasem, na który czekamy z niecierpliwością i radością...
Podajmy pomocną dłoń innym...
Warto też pamiętać, że nie każdy człowiek potrzebuje pomocy materialnej...
Ofiarowanie swojego wolnego czasu i zwykła rozmowa też bywają pomocne...
Nie zapominajmy o innych w ciągu całego roku, jednakże w okresie przedświątecznego szaleństwa zakupów i gotowania pamiętajmy o nich jeszcze bardziej...







www.szlachetnapaczka.pl
www.facebook.com/szlachetnapaczkakruszwica

sobota, 29 listopada 2014

Nasze rodziny, czyli zbiór niezwykłych opowieści....

W dzisiejszym wpisie prezentuje historie rodzin, które nie miały jeszcze tyle szczęścia aby zostać wybranymi przez darczyńcę. Pamiętajcie, że słowo darczyńca jest umowne, gdyż średnio nawet 30 osób przygotowuje jedną paczkę. Historie rodzin ułożone są losowo.





Pani Anna (46 l.) wraz z mężem Stanisławem (53 l.) wychowują czwórkę dzieci: Andrzeja (22 l.), Martę (20 l.), Marcina (9 l.) i Janka (6 l.).
Rodzina boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Pan Stanisław przez lata był jedynym żywicielem rodziny. Mężczyzna cierpiący na schorzenia kręgosłupa, lecz mimo to pracuje sezonowo. Pani Ania natomiast nie może podjąć pracy ze względu na chorego Marcinka. Chłopiec ma upośledzenie sprzężone, a ostatnio również wykonano u niego stomię. Marcin przebywa w domu i wymaga nieustannej opieki. W małym miasteczku bardzo trudno jest znaleźć pracę. Andrzej i Marta, pomimo ogromnych starań, pracują jedynie dorywczo. Jednakże w miarę możliwości dzielą się zarobionymi pieniędzmi z rodzicami. Starsze pociechy aktywnie szukają pracy, nie chcąc korzystać jedynie z pomocy instytucji społecznych. Na przychód rodziny składa się pensja z pracy dorywczej pana Stanisława i starszych dzieci oraz zasiłki. Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania dochód w przeliczeniu na jedną osobę wynosi 321 zł.
Pani Ania od czasu urodzenia najmłodszych synów wiele godzin spędziła z nimi u lekarzy specjalistów. Jednakże żaden członek rodziny nie traktuje tego czasu jako zmarnowany. Według nich ważne jest, ażeby szczególnie Marcinek potrafił funkcjonować w dorosłym świecie, a bez wizyt i specjalnych ćwiczeń nie będzie można tego osiągnąć
Rodzina nie pragnie zbyt wiele. Prosi o najpotrzebniejsze rzeczy: żywność oraz odzież dla dzieci. W związku ze zbliżającą się zimą bardzo przydadzą się im także kołdry, koce, pościele.

***

Pani Dominika (46 l.) samotnie wychowuje trójkę dzieci: Natalię (12 l.), Martę (18 l.) i Zuzannę (22 l.) oraz opiekuje się chorą matką Władysławą (70 l.).
Rodzina jest w trudnej sytuacji finansowej od 3 lat. Wtedy właśnie zakończyła się umowa o pracę Pani Dominiki. Od tego czasu podejmuje ona liczne prace dorywcze, ponieważ w miejscu jej zamieszkania bardzo ciężko o stałe zatrudnienie. Utrata pracy zbiegła się w czasie z problemami zdrowotnymi najmłodszej córki. Nasiliło się u niej młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów i koniecznością stały się częste wizyty u lekarzy oraz codzienna rehabilitacja. Rodzina żyje głównie z emerytury Pani Władysławy. Po odjęciu kosztów utrzymania oraz leków, na życie zostaje im ok. 230 złotych na osobę.
Pani Dominika jest bardzo dumna ze swoich córek. Po śmierci męża wychowuje je zupełnie sama. Uczy je, że każdy, niezależnie od sytuacji, jest w stanie nieść pomoc innym - Zuzanna wielokrotnie była wolontariuszką WOŚP. Zachęca córki do nauki i dba o to, żeby miały one wyższe wykształcenie niż ona sama. W celu podniesienia swoich kwalifikacji Pani Dominika uczestniczyła w kursie obsługi kasy fiskalnej, bardzo chętnie wzięłaby udział w innych kursach, jednak te darmowe można odbywać tylko raz w roku.
Rodzinie najbardziej potrzebna jest żywność. Również bardzo przydałyby się kołdra i koc - córki pani Dominiki marzną w nocy, ponieważ obecna pościel jest bardzo zużyta i nie zapewnia już odpowiedniego ciepła. Jedną z najważniejszych potrzeb jest również wersalka, ponieważ Pani Dominika śpi wraz z córkami na jednej, która niestety już się psuje.

***

Pani Justyna (34 l.) i Pan Tadeusz (40 l.) mieszkają na wsi i wspólnie wychowują pięcioro wspaniałych dzieci: Dominikę (14 l.), Mateusza(13 l.), Jakuba (10 l.) oraz Mikołaja (4 l.) i Agatkę (2 l.).
Od kilku lat, wraz z pojawieniem się czwartego dziecka, rodzina boryka się z problemami finansowymi. Pan Tadeusz pracuje w gospodarstwie rolnym, ale zarobki często nie wystarczają nawet na podstawowe wydatki. Dodatkowo Pan Tadeusz i Kubuś chorują na zaawansowaną astmę oskrzelową. Zakup leków dodatkowo obciąża budżet domowy i bardzo często brakuje pieniędzy na ich wykupienie. Na przychód rodziny składa się pensja z pracy Pana Tadeusza oraz zasiłki (łącznie 2 200 zł). Po odliczeniu kosztów związanych z utrzymaniem mieszkania oraz zakupie niezbędnych leków (łącznie 635 zł) dochód na jednego członka rodziny wynosi 224 zł.
Rodzina przeprowadziła się 10 lat temu do bardzo zniszczonego domu. Byli zmuszeni wziąć kredyt na jego wyremontowanie, bo funkcjonowanie w nim po prostu nie było możliwe. Pan Tadeusz własnoręcznie wykonał większość prac. Dzieci dojeżdżają do szkoły kilka kilometrów dziennie. Wszędzie jest daleko. Latem pani Justyna podejmuje się prac dorywczych w pobliskich gospodarstwach rolnych, ale zimą nie jest to możliwe. Rodzice są bardzo dumni ze swojego skromnego gniazdka i oczywiście ze wspaniałych, radosnych dzieci.

Tak dużej rodzinie najbardziej przydałyby się żywność oraz środki czystości. Najmłodsza Agatka wciąż jeszcze potrzebuje pieluszek jednorazowych.

***

Pani Elżbieta (37 l.) i Pan Henryk (45 l.) wychowują czworo wspaniałych chłopców: Macieja (14 l.), Bartłomieja (12 l.), Pawła (10 l.) oraz dwumiesięcznego Oliwierka. 
Rodzina mieszka w bardzo trudnych warunkach. Jest to dwupokojowe, zaadaptowane ze strychu mieszkanie, w którym panuje wilgoć i nie ma centralnego ogrzewania. Obecnie trwają starania o większe mieszkanie w mieście, ale na razie "trzeba czekać". Rodzina boryka się z problemami finansowymi. Pan Henryk pracował, ale ze względu na redukcję etatów stracił pracę. Chciał wyjechać za granicę, ale postanowił nie zostawiać rodziny. Potrzebny jest na miejscu. Obecnie pracuje u gospodarza bez umowy. Czasami otrzymuje zapłatę w formie rzeczowej np. owoce czy warzywa. Dojazdy do miasta (ok. 10 km) dodatkowo obciążają budżet domowy. Paweł choruje na rzadką chorobę jelit - Hirschprunga. Wymaga specjalnej diety. Na przychód rodziny składają się zasiłki oraz wynagrodzenie z pracy Pana Henryka. Po odliczeniu kosztów związanych z utrzymaniem mieszkania dochód na jednego członka rodziny wynosi 182 zł. Kwota ta często nie wystarcza na podstawowe potrzeby.
Rodzice mają wiele powodów do dumy. Mają wspaniałe dzieci. Nigdy się nie skarżą. W okresie wiosennym do szkół dojeżdżają rowerami, podczas wakacji sami zarabiają na swoje ubrania. Wszyscy bardzo dobrze się uczą, są uzdolnieni w wielu dziedzinach. Bartek jest laureatem konkursów wiedzowo-artystycznych. Pani Ela przed narodzeniem Oliwierka też pracowała sezonowo u gospodarzy. Mimo problemów,w domu panuje radość z obecności małego braciszka.

Pani Ela spośród najważniejszych potrzeb wymienia żywność, bo to ona jest najważniejsza. Będzie wdzięczna również za środki czystości oraz zimowe obuwie.

***

Pan Tomasz (28 l.) i Pani Jana (35 l.) są małżeństwem i wspólnie wychowują trzyletniego synka Maksymiliana.
Pan Tomasz przez trzy ostatnie lata pracował na Ukrainie. Tam poznał swoją obecną żonę i tam też urodziło się dziecko. Mieszkali w dużym mieście, oboje pracowali. W ostatnim czasie sytuacja polityczno - gospodarcza drastycznie się zmieniła. Oboje stracili zatrudnienie. Pan Tomasz zdecydował postawić wszystko na jedną kartę i wrócić do swojego rodzinnego domu na wsi w Polsce. Niestety, jak się okazało, na wsparcie rodziny nie może liczyć. W Polsce przebywają od czerwca b.r. Nie mogą znaleźć pracy i obecnie jest to ich największe marzenie. Wspierani przez przyjaciół i pomoc społeczną nie poddają się. Pan Tomasz z wykształcenia jest piekarzem, pani Jana krawcową. Na przychód rodziny składają się zasiłki. Po odliczaniu kosztów związanych z utrzymaniem mieszkania dochód na jednego członka rodziny wynosi 30 zł miesięcznie.
Rodzina marzy o stabilizacji. Obecnie pani Jana i Maksymilian szlifują język polski. W miejscu zamieszkania nie ma przedszkola, więc chłopiec dojeżdża ok. 1 2km. Pomagają sąsiedzi, gdyż rodzina nie posiada samochodu. Dojazdy dodatkowo obciążają domowy budżet. Pan Tomasz czeka, aż uaktywni się jego ukraińskie prawo jazdy, z uprawnieniami na TIR-y. W okresie letnim oboje pracowali u pobliskich gospodarzy. Wynajmowane przez nich mieszkanie zostało urządzone dzięki życzliwości sąsiadów i przyjaciół.

Rodzina najbardziej potrzebuje środków czystości i żywności o przedłużonym terminie ważności. Pani Jana marzy o maszynie do szycia. Dzięki temu mogłaby pracować w domu.

***

Pani Iwona (25 l.) jest samotną matką Antosia (7 l.) oraz jest ustanowiona rodziną zastępczą dla brata Dominika (13 l.).
Jest młodą, rezolutną kobietą, której postawa jest godna podziwu. Rodzina mieszka na wsi w budynku wielorodzinnym bez łazienki i ciepłej wody. Po tym jak 4 lata temu matka pani Iwony porzuciła swoje dzieci pozostawiając je bez środków do życia, młoda kobieta zdecydowała się zostać rodziną zastępcza dla młodszego brata Dominika. Z matką nie utrzymują żadnego kontaktu. Podobnie ojciec Antosia nie interesuje się synem, jest pozbawiony praw rodzicielskich. Chłopcy są największą radością młodej kobiety. Są radośni i dobrze się uczą. Dominik jest uzdolniony manualnie. Z powodu braku pieniędzy na gotowe modele do składania, sam z tektury lub drewna wycina części, które później składa. Antoś choruje na epilepsję, na szczęście od pewnego czasu choroba nie ujawnia się. Bardzo lubi grać w gry planszowe.Na przychód rodziny składają się zasiłki. Po odliczeniu kosztów związanych z utrzymaniem mieszkania dochód na jednego członka rodziny wynosi 92 zł miesięcznie.
Pani Iwona utrzymuje rodzinę z zasiłku z tytułu ustanowienia rodziny zastępczej na Dominika oraz pracuje na umowę-zlecenie. Za prace tę otrzymuje symboliczną kwotę.W miarę możliwości opiekuje się również schorowana babcią (78 lat) mieszkającą obok. Bardzo chciałaby podjąć pracę na pełny etat.

Najważniejsze rzeczy potrzebne rodzinie to opał i odzież, bo idzie zima i pani Iwona drży o to, by chłopcom było ciepło. Prosi również o żywność, na którą po prostu brakuje pieniędzy.

***

Pan Henryk (65 l.) i Pani Justyna (27 l.) wychowują trójkę dzieci: Mateuszka (7 l.), Michałka (5 l.) i Grzesia (3 l.).
Od kiedy narodził się najmłodszy syn i pani Justyna straciła pracę, w rodzinie zaczęło dziać się coraz gorzej. Dodatkowo Grześ - najmłodszy synek choruje na częściowe porażenie mózgowe oraz padaczkę, co dodatkowo obciąża budżet rodziny. Pan Henryk, ze względu na wiek, ma utrudnioną możliwość znalezienia pracy. Jednakże żadnej pracy się nie boi i nie wstydzi. Wykorzystuje każdą możliwość, aby zarobić na leki dla synka oraz żywność dla swoich bliskich. Rodzina stara się zmienić swoją sytuację, nie poddają się i cały czas twierdzą, że są rodziny które mają gorzej. Na przychód rodziny składają się zasiłki oraz dochód z pracy dorywczej. Po odliczeniu wydatków związanych z utrzymaniem mieszkania oraz lekami dla Grzesia dochód na jedną osobę to 380 zł miesięcznie.
Mimo, że pan Henryk nie ma stałej pracy, dorabia pracą dorywczą, której szuka wszędzie. Nie wstydzi się ani nie odmawia żadnej pracy. Pani Justyna jest zatrudniona przy obieraniu cebuli i mimo, że praca jest ciężka, jest zadowolona, że ją ma. Pan Henryk, który nie pracuje w pełnym wymiarze godzin, zajmuje się domem oraz dziećmi. Zabiera Grzesia na spacery, choć robi się to coraz trudniejsze, ponieważ nie mają wózka do wożenia dziecka.

Rodzina pana Henia najbardziej potrzebuje żywności oraz środków czystości. Pani Justynka marzy o wózku spacerowym dla Grzesia, aby można go było zabierać na spacery.

***

Pani Ania (49 l.) mieszka wraz z mężem Pawłem (51 l.), córką Katarzyną (26 l.) oraz synem Jankiem (24 l.).
Na co dzień Pani Ania zajmuje się chorym na zespół Westa i padaczkę synem Jankiem. Katarzyna w tym momencie nie jest nigdzie zatrudniona - właśnie kończy studia i intensywnie szuka pracy. Pracę zawodową podejmuje więc obecnie tylko Pan Paweł. Po odjęciu kosztów utrzymania i leków Janka na osobę pozostaje 319 zł. Jednakże domowy budżet obciążają jeszcze koszty dojazdów z Jankiem do specjalistów.
Życie Pani Ani skupia się głównie na opiece nad synem. Pani Codziennie ćwiczy z nim, często przy pomocy wykwalifikowanej rehabilitantki. Stara się też zabierać syna na spacery, jednak jest to coraz trudniejsze, ponieważ rodzina nie posiada wózka inwalidzkiego, a Janek o własnych siłach pokonuje tylko niewielkie odległości. Latem Pani Ania wystawia krzesło na podwórko i sadza tam syna aby mógł zaczerpnąć świeżego powietrza. Jednakże niepełnosprawność syna jest często wyśmiewana przez sąsiadki. Dlatego największym marzeniem Pani Ani jest działka, na której mógłby on spędzać czas. Pomimo wyniszczającej i wymagającej ciągłego wysiłku choroby Janka, rodzina jest bardzo serdeczna i niezłomnie wierzy w poprawę swojej sytuacji. Są bardzo dumni, że ich córka będzie miała wyższe wykształcenie. Stale mają nadzieję, że ich życie nabierze pozytywnych barw.

Rodzina najbardziej potrzebuje żywności i środków czystości. Pani Ania prosi również o wózek inwalidzki, który ułatwiłby jej wychodzenie z synem z domu.

***

Pani Aleksandra (43 l.) wraz z mężem Adamem (46 l.) wychowują dwójkę synów Szymona (5 l.) i Mateusza (3 l.). Wraz z nimi mieszkają także ich starsi synowie Tomasz (21 l.) i Paweł (20 l.).
Na co dzień Pani Ola zajmuje się młodszymi dziećmi, w szczególności chorym na porażenie mózgowe, cytomegalie, padaczkę i bezdech Szymonem, który dodatkowo ma w znacznym stopniu zdeformowaną klatkę piersiową i plecy. Dla rodziny Pani Oli największym problemem są finanse, po opłaceniu mieszkania i zakupie leków dla Szymonka zostaje im 312 zł na osobę. Niestety kwota ta jest tylko w teorii, gdyż dojazd z tak chorym dzieckiem do specjalistów też kosztuje. Wyjazdy te są niezbędne, aby Szymonek lepiej funkcjonował. Dlatego też kwota, która zostaje Pani Oli często nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb rodziny. 
Życie rodziny Pani Oli skupia się przede wszystkim na opiece nad ciężko chorym synkiem Szymonem. Pani Ola codziennie ćwiczy z nim (czasami pod opieką wykwalifikowanej rehabilitantki) i mówi, że po kilkunastu miesiącach czuje się już dużo pewniej w takiej "domowej rehabilitacji" i widzi powolne postępy. Jej marzeniem jest usłyszeć pierwsze słowo syna. Starsi synowie są dla niej nadzieją i dumą. Nieustępliwie walczą o zatrudnienie, doszkalają się i wierzą, że lada chwila będą mogli pomóc rodzicom, także finansowo.

Rodzina najbardziej potrzebuje żywności i środków czystości. Największym marzeniem Pani Oli jest łóżko z materacem przeciwodleżynowym dla Szymonka.

***

Pani Agnieszka (33 l.) i Pan Piotr (51 l.) wychowują wspólnie Wiktorię (10 l.). Wraz z nimi mieszka jeszcze babcia Pani Agnieszki - Gabriela (81 l.).
Na co dzień rodzina zmaga się z ciężkimi chorobami pani Agnieszki oraz jej babci (Parkinson). Pani Agnieszka choruję na schizofrenię, więc nie może podjąć pracy w normalnym zakładzie. Niestety sytuacja finansowa konkubenta pani Agi również nie jest prosta. Niedawno splajtował jego sklep, przez co musi zaczynać wszystko od nowa. Po odjęciu kosztów opłat za mieszkanie oraz leki rodzinie zostaje na osobę 444 zł miesięcznie. Jednak domowy budżet obciąża jeszcze spłata kredytu, zaciągniętego na wymianę junkersa w łazience.
Życie Pani Agnieszki jest wypełnione dbaniem o chorą babcię, która z dnia na dzień gaśnie w oczach oraz wychowaniem córki Wiktorii. Jest dumna, że mimo swojej ciężkiej choroby znajduje siłę aby zadbać o najbliższych, którzy dają jej moc do działania. Cieszy ją również fakt, że podczas trudnego rozwodu z byłym mężem sąd przyznał jej opiekę nad Wiktorią. Córka to jej oczko w głowie i największa radość.

Rodzina najbardziej potrzebuje żywności i środków czystości. Do codziennej egzystencji pani Gabrysia potrzebuje pieluchomajtek dla dorosłych w rozmiarze L oraz ceratek.




                                                  Z góry dziękujemy !!!


www.szlachetnapaczka.pl
www.facebook.com/szlachetnapaczkakruszwica

środa, 26 listopada 2014

Inny świat?

Każdy wolontariusz odwiedza minimum trzy rodziny wraz z wolontariuszem wspomagającym. Przeprowadza rozmowę a'la wywiad środowiskowy. Odwiedzane rodziny są różne. Wchodząc do niektórych domów czujemy jakbyśmy przenosili się do innego świata-obcego dla nas postronnych. 
Jest to jak wyprawa w nieznane, nie wiadomo kto czuje większy strach- wolontariusz czy respondent, do którego idziemy z wizytą. Jest to jedynie strach przed nieznanym, wejściem "z butami" w czyjeś  życie. Trzeba być bardzo delikatnym ale również stanowczym podczas rozmowy z osobą potrzebującą. Stanowczym w przekazaniu danej osobie, że może być lepiej, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Wiele osób niestety straciło już nadzieję na powrót do normalnego życia.
Rodziny, które odwiedziłam skłoniły mnie do głębszej refleksji. Jak to możliwe, że w tak małej miejscowości jaką jest Kruszwica mieszkają osoby, które na co dzień zmagają się z tak wielkimi problemami. Żyją blisko nas, niejednokrotnie są to nasi sąsiedzi. Nie epatują swoją biedą ani sytuacją, w której się znaleźli. Żyją jakby zapomniani przez innych. Nie mówią osobom postronnym o swojej sytuacji. Wstydzą się swojej sytuacji, jednocześnie pozostają dumni i nie proszą o pomoc innych. 
Na szczęście jednak można dowiedzieć się o takich ludziach, móc do nich dotrzeć oraz pomóc im wyjść z ciężkiej sytuacji, w której się znaleźli.
Mimo, że żyjemy w świecie gdzie każdy gna przed siebie nie patrząc na to co po bokach, to chociaż przed świętami Bożego Narodzenia zwolnijmy i rozejrzyjmy się bacznie. Być może blisko nas mieszka starsza osoba, dla której wielką radością i pociechą będzie jeśli ją odwiedzimy. 
Wtedy zmienimy spojrzenie na to co dzieje się obok. A dzieje się dużo, któż z nas drodzy czytelnicy nie zna swojego rozmiaru obuwia, ponieważ od x czasu nie kupował nic nowego? Kto miałby tyle siły aby codziennie zmagać się z niepełnosprawnością dziecka, zatracając po drodze swoje potrzeby? Ciesząc się z każdej nawet minimalnej poprawy? Takie osoby walczą przeważnie same, nie mają wsparcia w osobach, które powinny być najbliższe, często bywa wręcz przeciwnie. "Dumni" ojcowie zostawiają swoje małżonki, konkubiny lub po prostu towarzyszki życia gdy sprawa zaczyna wyglądać nieciekawie ich zdaniem. Nie będę się w tym momencie zagłębiała w opis odpowiedzialności za drugiego człowieka. Wspomnę jedynie o postawie porzuconych. Są jak lwice, które każdego dnia z mozołem walczą o swoje dzieci, walczą z chorobą, biedą i z czasem, który w ich przypadku nie bywa sprzymierzeńcem. Wszak robimy się coraz starsi, dzieci również więc niestety z roku na rok opieka matki- lwicy stoi pod znakiem zapytania. 
Drugim typem respondentów są osoby starsze,które wydają się pogodzone z własnym losem. Smutne, jednakże prawdziwe. Dziwi mnie postawa dzieci tych osób. Nie oceniam ponieważ nie taka jest moja rola. Jednakże nie rozumiem jak można porzucić swojego schorowanwgo i w podeszłym wieku rodzica. Żyć w dobrobycie, mając świadomość, że matka lub ojciec, którzy oddaliby za nas życie i wszystko co mają, teraz żyją w nędzy schorowani.
Jak śpiewał Ś.P. Czesław Niemen dziwny jest ten świat....



Bardzo się cieszę, że niektóre rodziny znalazły już darczyńców. Jednakże jest jeszcze wiele tych, którym się to nie udało. Baza rodzin została otwarta 22 listopada. 
Jeśli jesteście zainteresowani historiami rodzin, myślicie o wsparciu, którejś z nich to zapraszam na stronę: www.szlachetnapaczka.pl 

Zapraszam również na facebooka: www.facebook.com/szlachetnapaczkakruszwica



poniedziałek, 10 listopada 2014

Współczesna opowieść wigilijna?

W dzisiejszych czasach gdzie kult pieniądza i rzeczy materialnych stawiamy przeważnie na pierwszym miejscu zapominamy często o tych, którym los poskąpił możliwości życia w bogactwie. Chociaż często jeśli chodzi o osoby do których chodzimy aby poznać ich historię i status materialny nie marzą o bogactwie tylko o godnym życiu. Życiu, które pozwala zjeść, ubrać siebie i dzieci, ogrzać mieszkanie, czy posiadać podstawowe sprzęty. Nie marzą oni o bogactwie tylko o tym aby nie martwić się co przyniesie jutro. 
Spotkanie z rodzinami potrzebującymi jest przeważnie zderzeniem z innym światem- obcym dla nas, którzy pracujemy, mamy co jeść a największym problemem staje się wybór koloru nowej sukienki czy butów. Takie spotkania uczą nas pokory, patrzenia na świat bez różowych okularów, pokazują z jakimi problemami zmagają się ludzie i to często osoby, które żyją gdzieś blisko nas. Mijamy ich często na ulicy, nie wiemy jednak z czym muszą zmagać się na co dzień. Nieuleczalnie chore dziecko, brak pracy i perspektywy na jej zdobycie, samotność to tylko nieliczne problemy, z którymi zmagają się ludzie potrzebujący naszej pomocy.
Zasmucił mnie fakt, że w miejscowości, która posiada prawie 10000 mieszkańców nie znalazło się 10 osób, które chciałyby włączyć się do pomocy innym i zostać wolontariuszami.
Często marnotrawimy swój czas wolny, siedzimy przed telewizorem, jemy przekąski i guzik obchodzi nas co dzieje się obok. Być może tuż za ścianą mieszka ktoś kto bardzo cieszyłby się z naszej wizyty. 

Myśląc o tej sytuacji przypomina mi się Opowieść Wigilijna Karola Dickensa, która opowiada o samotnym skąpcu Scroogu, który jak każde święta Bożego Narodzenia miał zamiar spędzić w swym kantorze gdyż uważał to za święto wymyślone przez szaleńców i głupców, którzy nie potrafią do niczego w życiu dojść. Święta Bożego Narodzenia szczególnie nie traktował zbyt poważnie. 
Jak każdego dnia Scrooger siedziała w swym kantorze, lecz ten dzień nie był tak zwykły, był to dzień przed Bożym Narodzeniem. Co roku jego siostrzeniec próbował zaprosić go na święta lecz nie udawało mu się przekonać Scroogera że święta to najpiękniejsze dni w naszym życiu i że nie powinniśmy ich traktować obojętnie. Tego dnia zawitało w jego kantorze dwóch mężczyzn, którzy zbierali fundusze na zakup żywności dla biednych, lecz zawiedli się i nic nie otrzymali od naszego bogatego bohatera.




Srooger wracając do swego domu na kołatce zobaczył coś dziwnego była to twarz jego dawnego przyjaciela Maryle, który zmarł przed 7 laty, Scrooger myśląc o tym, co widział, pomyślał, że przewidziało mu się i wszedł do swego domu. Tego wieczoru, kiedy Scroog siedział po skończonej pracy przed ledwo zapalonym kominkiem z miską owsianki objawił się mu duch zmarłego Maryle. Scrooger nie wiedział czy ma w to wierzyć czy nie. Maryle rozmawiając z naszym bohaterem próbował wyjaśnić mu, że pieniądze to nie wszystko, że jeżeli Scrooger się nie zmieni, po swej śmierci będzie ciągnął za sobą ciężki łańcuch jak on sam. Maryle oświadczył mu, że ma ostatnią szanse na poprawę,że przez następne trzy dni objawiać będą mu się trzy widma.

Gdy spał w swym łóżku, nagle obudził go jeden z trzech duchów. Była to postać kobiety. Przedstawiła się jako Duch Wigilijnej Przeszłości. Złapała Scroogera i razem wylecieli przez okno od sypialni. Pokazała mu jego miasteczko, w którym się niegdyś wychowywał. Duch pokazał mu jego święta spędzone samotnie w ciemnej, pustej izbie oraz te, kiedy przyszła jego nieżyjąca już w rzeczywistości siostra, która zabrała go do prawdziwego domu.

Chwilę później pojawił się drugi duch Przeszłych Świąt Bożego Narodzenia, który ukazał mu jak spędzał Wigilię Bob Cratchit i ciężko chory syn Timi, który mógł nie dożyć następnych świąt Bożego narodzenia. Scrooger zrozumiała, że był bardzo złym pracodawcą i że powinien zmienić swoje postępowanie i zacząć życie od początku. Scroogowi zrobiło się bardzo przykro i głupio, że nie wiedział nic o jego rodzinie i o chorobie dziecka.

Scroogera odwiedził trzeci duch - Teraźniejszych Świąt Bożego Narodzenia, który miał za zadanie pokazanie mu jego śmierci. Jego ciało niesiono do pochówku z napisem na trumnie Ebenezer Scroogr a za nim tylko jeden człowiek- jego siostrzeniec. Po tym niemiłym zdarzeniu Scrooger był tak przerażony, że obiecał poprawę swego charakteru i,że będzie szanował ludzi i swoich bliskich,
Kiedy Scrooger obudził się rano w Wigilijny poranek zaraz kazał kupić napotkanemu chłopcu największego indyka jaki jest w sklepie i zanieść go do swojego pracownika Boba. Po drodze oddał trochę pieniędzy dla ubogich i kupił dużo prezentów dla dzieci Cratchita. Zaś potem udał się do domu swego siostrzeńca na wigilijną wieczerzę. 

Następnego dnia w kantorze podwyższył swemu pracownikowi pensje i zaczął opłacać leczenie Timiego, zaczął chodzić do kościoła. A co najważniejsze zaczął obchodzić Boże Narodzenie.

Czy my współcześnie żyjący nie zachowujemy się czasami jak Ebenezer Scrooger?  Myślimy tylko o własnym zysku, biedniejszych od nas często traktujemy jak osoby gorszej kategorii oraz nieudaczników, którzy nie umieją wprowadzić nic pozytywnego do swojego życia.
Wiem, że nie da się pomóc od razu wszystkim ludziom potrzebującym pomocy. Chodzi mi tu o mądrą pomoc, taką która pozwoli im odbić się od dna i później samemu zdobywać środki na dalsze godne życie. 
Za troszkę ponad miesiąc zasiądziemy do Wigilijnej kolacji, będziemy dzielić się opłatkiem, śpiewać kolędy, zajadać pysznymi potrawami i  cieszyć z prezentów. Niestety nie wszyscy znajdą się w tak komfortowej sytuacji, która dla nas jest normą. Nie mówię tego aby ktokolwiek poczuł się winny, że nie musi się martwić o podstawy bo to nie o to chodzi. Pragnę tylko aby każdy zastanowił się czy dzieląc się z innymi zubożeje. Nie sądzę. 
Święta Bożego Narodzenia to czas magiczny, skłaniający do refleksji, chęci pomocy innym.
Nie chodzi tu tylko o pomoc materialną, chociaż wiadomo, że taka często się przydaje. Ważna jest też rozmowa z drugim człowiekiem, pomoc przy codziennych czynnościach. Starajmy się codziennie być lepszymi niż wczoraj. 
W najbliższym czasie w Kruszwicy będzie się działo jeśli chodzi o wydarzania związane ze Szlachetną Paczką. Niebawem zawisną plakaty reklamujące akcje, będą przeprowadzane zbiórki żywności a także wielka niespodzianka, o której napiszę wkrótce. 
W najnowszej Panoramie Kruszwickiej znajdziecie list, który napisałam do mieszkańców naszej gminy, w którym zamieszczone są także adresy stron internetowych gdzie możecie dowiedzieć się o działalności Szlachetnej Paczki. 
Nie bądźmy jak zimny Ebenezer Scrooger, bądźmy jak Ebenezer po zmianie, chętni do pomocy, którym uśmiech na twarzy obdarowanej naszą pomocą osoby dodaje skrzydeł do dalszego działania.





"Moją og­romną przy­warą jest niepo­hamo­wana dob­roć. Ja po pros­tu muszę czy­nić dob­ro. Jes­tem jed­nak rozsądnym kras­no­ludem i wiem, że wszys­tkim wyświad­czyć dob­ra nie zdołam. Gdy­bym próbo­wał być dob­ry dla wszys­tkich , dla całego świata i wszys­tkich za­mie­szkujących go is­tot, byłaby to kro­pel­ka pit­nej wo­dy w słonym morzu, in­ny­mi słowy: stra­cony wy­siłek. Pos­ta­nowiłem za­tem czy­nić dob­ro kon­kret­ne. Jes­tem dob­ry dla siebie i dla mo­jego bez­pośred­niego otoczenia."

Andrzej Sapkowski 

Cytatem Andrzeja Sapkowskiego podsumuję cały dzisiejszy wpis. Pamiętajmy, że nie zmienimy całego świata na lepsze. Ba całego kraju też nie zmienimy, jednakże możemy zmienić sytuację w naszej małej Ojczyźnie Kruszwicy.





P.S.
Ważne adresy:
https://www.facebook.com/szlachetnapaczkakruszwica
https://www.szlachetnapaczka.pl/










niedziela, 26 października 2014

Pomagać czy być obojętnym na cierpienie innych ludzi?

Na to pytanie Wam nie odpowiem moi drodzy, ponieważ każdy musi na nie odpowiedzieć indywidualnie w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami.
Przeglądałam w dniu dzisiejszym fora internetowe, gdzie tematem była pomoc ludziom podczas akcji Szlachetna Paczka. Wypowiadali się wolontariusze, którzy brali udział w poprzednich edycjach a także ludzie postronni. Osobiście przeraża mnie myślenie i zamykanie w schematy sytuacji, w których znaleźli się ludzie potrzbujący pomocy.
W naszym pięknym kraju panuje pogląd, że jeśli potrzebujesz pomocy od innych to jesteś nieudacznikiem, alkoholikiem, dzieciorobem i w ogóle kombinatorem, który chce nic nie robić ale mieć, wykorzystując przy tym nas podatników i państwo. Skąd w nas tyle jadu i obojętności? Nie można wszystkich oceniać jedną miarą. Skończmy ze stereotypowym myśleniem! Wystarczy odrobina empatii, chęć poznania drugiego człowieka, który znalazł się w ciężkiej sytuacji.
Na wspomniamym przeze mnie forum, o negatywnym tytule : "Sens pomocy ubogim (na własne życzenie)?" ludzie wrzucają wszystkich potrzebujących do jednego "worka". Poznajmy najpierw sytuację innych ludzi a dopiero później oceniajmy. Chociaż właściwie to kim jesteśmy żeby oceniać innych ludzi przez pryzmat sytuacji, w której się znaleźli?
Moi drodzy czym charakteryzuje się obecnie nasz stosunek do sąsiadów? Jak to czym, znieczulicą. Jeśli sąsiad ma lepiej od nas, to wiadomo,  że statystyczny Polak zazdrości mu i go oczernia w oczach innych podobnych do siebie ludzi. Wiadomo, że nie zdobył tego co ma uczciwą pracą tylko "chachmęctwem" i "machlojkami".  Skąd w nas tyle jadu? 
Natomiast gdy osoba znana nam tylko z widzenia ma gorzej od nas, też dostaje od nas  łatkę nieudacznika, dziwaka. Nie dziwie się, że ludzie wstydzą się prosić o pomoc. Nie podoba mi się również system polskiej pomocy społecznej, gdzie często pomaga się ludziom, którzy takiej pomocy nie potrzebują. A co ma zrobić kobieta, która straciła męża i wychowuje małe dzieci? Nie mająca zabezpieczenia materialnego aby zapewnić im mieszkanie, wyżywienie i ciepłe ubrania. Skoro dzieci od najmłodszych lat są uczone przez swoich rodziców lansowania się, chwalenia nowymi gadżetami i drogimi wyjazdami. Tyle mówimy o tolerancji a dziecko z biedniejszej rodziny jest szykanowane w szkole, wyśmiewane za brak najmodniejszych ubrań i gadżetów. Nikt nie pomyśli o tym w jakiej ono znalazło się sytuacji i zamiast marzeń o najbardziej trendy ubraniu marzy o ciepłym posiłku i uśmiechniętej mamie, która jest mu w stanie ten luksus zapewnić. Nie jest to zdrowa sytuacja. Wiadomo,  że kobieta zrobi wszystko dla swojego dziecka. Nie interesując się jej sytuacją nie wiemy jak jej życie wygląda. Jednak w oczach większości ludzi trafiła już do "opowiedniej" szufladki. 
Kolejnym przykładem są osoby starsze, które w zamian za wychowanie swoich pociech dostały od nich samotną i biedną starość. Dorosłe już dzieci przeprowadziły się do większego miasta lub emigrowały z kraju zostawiając na pastwę losu swoich najbliższych często już w podeszłym wieku i schorowanych rodziców. Nie chodzi tu oczywiście o wszystkich emigrantów. Dla tych osób zwykłe codzienne czynności są już problem, nie mówiąc już o staraniu się o pomoc materialną. Żyją samotnie i nie chcę być ciężarem dla innych. A czasami wystarczy zainteresować się tymi ludźmi, pomóc w codziennych czynnościach i pokazać, że są jednak dla kogoś ważni. Jenakże większość osób, woli uznać takich ludzi za dziwaków, izolujących się od innych.
Skończmy z tym raz na zawsze! 
Akcja Szlachetna Paczka ma pomóc osobom, które znalazły się w ciężkiej sytuacji materialnej nie ze swojej winy. Bo jak można winić człowieka za to, że jest biedny?

A droga długa jest 
Nie wiadomo czy ma kres 
A droga kręta jest 
Co dalej za zakrętem jest 
Kamieni mnóstwo 
Pod kamieniami leży szkło 

Szło by się długo 
Gdyby nie to szkło to by się szło 
To by się szło, to by się szło 
Gdyby nie to szkło

(Akurat "Droga długa jest")

Pomóc możemy na wiele sposobów. Możemy pomóc oczywiście materialnie 
jednakże wiadomo, że taka pomoc jest tylko formą doraźną. Poprzez wizyty u osób potrzebujących, możemy zmienić ich myślenie o swojej sytuacji. Pomóc im wyjść do ludzi, znaleźć pracę, pomoc dla chorych dzieci. Ludzie wstydzą się prosić o pomoc, wstydzą się swojej bezradności. Szlachetna Paczka ma pomóc i zmienić ich życie. Pokazać, że nie są sami. Nie dajemy im ryb tylko wędki aby sami mogli te ryby łowić. Jednakże aby mogli to zrobić trzeba ich przekonać, że nie są sami. Tutaj do akcji wkraczają wolontariusze i pomagają jak tylko umieją.


Choć droga jest bez końca 
Pozornie bez znaczenia 
Mniemam, że mam powody 
By drogi swej nie zmieniać 
Mniemam, że mam powody 
By drogi swej nie zmieniać 
Mniemam, że mam powody 
By drogi swej nie zmieniać 

(Akurat "Droga długa jest")

Warto pomagać. Jeśli przekonałam chociaż jedną osobę do zostania wolontariuszem, bądź darczyńcą to zapraszam do rejestracji na stronie: http://www.szlachetnapaczka.pl/  


https://www.facebook.com/szlachetnapaczkakruszwica



Nigdy też nie wiadomo czy my kiedyś nie będziemy potrzebowali pomocy od innych.
 Wtedy nie chcielibyśmy być zaszufladkowani i odtrąceni przez społeczeństwo.

https://www.youtube.com/watch?v=-X0aGQg_NZ4